OBOK MNIE TAŃCZYŁA BARDZO NAPALONA NA OKO 30-TKA. NAJPIERW EC, POTEM OCIERANIE SIĘ
Następnego dnia zaczęliśmy od omówienia wczorajszych podejść i przerobienia materiału „exclusive” w tym screeningu. Naprawdę mocna rzecz. Przed 17 ruszyliśmy do legendarnego apartamentu z Projektu Wrocław . Tam spotkanie z Maćkiem – stylistą. Nowa fryzura + kilka wskazówek odnośnie stylu ubierania się. O 23 ruszamy do klubu. Niestety tego dnia nie czułem weny. Wszystkie podejścia nieudane, nawet pomimo zmiany klubu. Ale nie przejmowałem się tym – przede wszystkim, excusy już mnie nie paraliżowały. Na koniec przeprowadziliśmy z Feniksem rozmowę podsumowującą. Pożegnaliśmy się i wróciłem do siebie.
Tak wyglądało pokrótce moje szkolenie. Jak pisałem we wstępie był to dla mnie przełom. Choc początkowe rezultaty nie były zadowalające, idzie mi obecnie coraz lepiej. Co ciekawe, szkolenie nie tyle dało mi jakąś wiedzę co świadomość. Zdałem sobie w pełni sprawę z tego co ciągle powtarzał mi Feniks – uwodzenie jest proste, ale nie łatwe. Feniks odgadł też bardzo trafnie źródło moich niepowodzeń podczas samego szkolenia. Bardzo pomocne okazują się wskazówki, które mi przesłał po zakończeniu. Teraz w końcu przestałem podchodzić do uwodzenia zadaniowo – to nie jest już kwestia życia i śmierci, to jest zabawa. Teraz sprawiają mi przyjemność nawet te podejścia, które mi nie wychodzą, bo przeważnie zawsze spotykam się z jakąś zabawną sytuacją. To jest sedno sprawy. Zabawa. Oprócz tego szkolenie pomogło zbudować mi silną ramę i pomogło zbudować już całkowitą spójność. Dzięki Feniks.
Wojtek
shemyazza(małpa)googlemail.com
Działania i sukcesy Wojtka w pierwszym tygodniu po szkoleniu (mail z raportem, który często polecam sporządzać moim kursantom, aby wciąż monitorować ich poczynania):
Poniedziałek, wtorek - byłem dość zajęty, nie miałem zbyt wiele wolnego czasu. Kiedy wybrałem się na zakupy w pon do galerii handlowej zobaczyłem bardzo atrakcyjną brunetkę. Od razu zlewka. Ale to nic. Tak czy siak przełamanie się dało mi spora satysfakcję.
Środa – początek mojego weekendu . Koncert Alice In Chains. Nie byłem nastawiony na podryw, ale natrafiła się świetna okazja. Ze znajomymi, z którymi się umówiłem przyszła piękna nieznajoma z Kielc . Warunki bardzo nie sprzyjające, ale próbuję. Najpierw EC. Ona nie wytrzymuje. Zaczyna się nerwowo rozglądać po sali. Od czasu do czasu jednak nasz wzrok się nadal spotyka. Idę dalej. Przysuwam swoje kolano do jej i lekko nim poruszam. Pozytywna reakcja. EC i uśmiech. Krótka rozmowa. Następnie odwracam swoją uwagę od niej i zaczynam rozmawiać z jej koleżanką, a moją dobrą znajomą. Ona bardzo chce się włączyć w dyskusję. Rzuca nawet jeden nerwowy komentarz. Niestety, w tym momencie wszystko szlag trafił – zaczął się koncert. Zeszliśmy na płytę, ale był tam już taki tłum, że w pewnym momencie rozdzieliliśmy się i więcej nie zobaczyli.
Zachęcony tym sukcesem, próbowałem jeszcze in-directa na podwójnym secie, ale dostałem zlewkę.
Czwartek – początek clubbingu. Na celowniku jeden z klubów w centrum. Idę z dwoma kumplami, naturalami. Oni wiedzą o co chodzi, więc po krótkiej rozmowie przy barze rozdzielamy się i nie przeszkadzamy sobie nawzajem. Niestety, pomimo tego, że dziewczyn było sporo, nie zauważyłem jakichś bardziej napalonych. W zasadzie wyjątek był jeden. Niestety od razu dostałem zlewkę. Nie zrażony tym działałem dalej. Otwarłem chyba wszystkie możliwe sety, niektóre nawet dwa razy. 2 x taniec erotyczny, niestety dziewczyny niezbyt zainteresowane, widziałem że chcą mnie spławić. 2 x taniec z atrakcyjna blondyneczką, niestety była strasznie wyczulona na jakikolwiek seksualny gest. Od razu zostałem uraczony tekstem, że nie jest łatwa. Chciałem pogładzić ją po udzie, odepchneła mi rękę, powiedziała, że na zbyt wiele sobie pozwalam. Ale jadę dalej. Podobna sytuacja. Tym razem ja jestem szybszy. W momencie gdy łapie mnie za nadgarstek, wypalam z tekstem, że to ona sobie za dużo pozwala. Rozbawiłem ją tym tekstem i atmosfera trochę się rozluźniła. Niestety, nic to nie zmieniło, nadal była bardzo oporna. Robiło się późno, więc wróciłem z kolegami do akademika, z całkiem niezłym humorem.
Piątek - kolejny klub w centrum. Tym razem jest trochę lepiej. Kilka tańców, jeden kiss – niestety laska była dosc wstawiona, zaraz przyszedł jakić jej kolega i odbił mi ją, po czym przejęły ją koleżanki. Chciałem z gościem chwilkę pogadać, ale był typowym psem ogrodnika. Jako, że i tak bym tutaj wiele nie zdziałał, odpuściłem. Następnie miałem niemiłe zdarzenie, o którym pisałem wczoraj. To mi bardzo zepsuło humor. Zauważyłem wtedy dwie napalone laski – jedna tańczyła z jakimś frajerem, wieszała się na nim, macała go, a on nie wiedział co zrobić, druga samotnie na uboczu, bardzo wyzywający strój i kwadrat na ramieniu. Dwa konkrety, ale nie podszedłem – sam nie wiem dlaczego.
Sobota – najpierw randka z dziewczyną poznaną w sieci (wiem jaki masz stosunek do uwodzenia w sieci). Dziewczyna ładna, ale troszkę pusta. Całkiem sympatyczna. Mogłem to jakoś dobrze rozegrac, ale podszedłem do tego od bardzo złej strony – zacząłem z nią rozmawiac zamiast działac. Wspólne tematy bardzo szybko się wyczerpały i strasznie wiało nudą. Po niecałej godzinie spasowałem i ulotniłem się stamtąd pod głupim pretekstem. Nigdy więcej podrywu w sieci.
22:15 – ruszamy z kumplem do klubu trochę wcześniej, żeby nie stac długo w kolejce. Niestety nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł i staliśmy przed wejściem prawie godzinę.
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło – na parkiecie konkurencja niemal zerowa. Rozglądam się – jest dobrze, większosc pań starsza ode mnie, więc odpowiedni dla mnie target. Niestety, złapała mnie jakaś dziwna zamułka – w ogóle nie miałem ochoty podchodzic – w zasadzie pierwszy raz się tak czułem – zero excusów, czysty marazm. Postanowiłem się więc trochę rozluźnic – wiedziałem, że będzie dobrze, więc nie chciałem pasowac już na wejściu. Tańczyłem w środku parkietu przez prawie półtorej godziny. W tym czasie już zauważyłem, że jestem zwierzyną – na początku miałem obok siebie tylko malutki secik. Po pół godziny gdzie się nie odwróciłem, stała dziewczyna. Ale marazm trwał. W sumie patrząc z dystansem, widzę, że gdybym wtedy się ruszył wieczór mógłby się skończyc zupełnie inaczej – obok mnie tańczyła bardzo napalona na oko 30-tka. Najpierw EC, potem ocieranie się. Nie skorzystałem, a szkoda, dziewczyna była bardzo ładna. Później i tak ją otwarłem, ale chyba była wkurwiona, że tak ją olałem. Minuty mijały, a ja nadal udawałem niedostępnego. Około pierwszej mój kumpel się zawinął i zostałem sam. Stwierdziłem, że albo coś zrobię, albo znowu wrócę do akademika jedynie z nadzieją, że jeszcze będzie lepiej. No i zaczęło się. Jeśli chodzi o tańce erotyczne to w pewnym momencie przestałem je liczyc. Na początku źle do tego podchodziłem – chciałem całowac się przy ich koleżankach. Dlatego w zasadzie tylko jeden raz skończyło się na KC. Wtedy postanowiłem zmienic taktykę – otwarłem, zacząłem tańczyc. Próbuję pocalowac. Opór. Ok. Tańczę dalej. Jeszcze raz próbuję. To samo. W klubie bylo bardzo mało miejsca, nie byłoby nawet gdzie wyizolowac, więc poprostu przeciągnąłem ją kawałeczek dalej, skąd już jej nie widziały koleżanki. I zaczęło się . Dziewczyna początkowo była trochę onieśmielona. Cały czas ją zmysłowo dotykałem, szedł kiss za kissem. W pewnym momencie zacząłem dyskretnie dotykac jej piersi. Dobry rozmiar, full hand . W międzyczasie trochę porozmawialismy (naprawdę minimum, podstawowe informacje). W pewnym momencie chciała wrócic porozmawiac z koleżankami. OK. Czekałem. Mogłem w koncu chwilę odetchnac. Ludzie już powoli wykruszali się, ale mogłem jeszcze działac. Tym bardziej, że już wtedy zauważyłem, że jestem w centrum uwagi. Tłumy lasek chodzących (dosłownie!) w tę i z powrotem i ocierające się o mnie, jedna nawet udawała, że na mnie wpadła . Ale nie podchodziłem. Czekałem. Po 15 minutach postanowiłem zrobic rozpoznanie, myślałem, że dziewczyna mnie wystawiła. Przeszedłem cały parkiet i zobaczyłem, że nadal są ciekawe sety, których jeszcze nie otwierałem. Już sobie wybierałem laskę, kiedy wróciła Ania. Okazało się, że gdzieś wcięło im koleżankę i teraz jej szukają. Ok. Poczekałem jeszcze chwilkę. W tym czasie dziewczyny ustaliły, że koleżanka już 100%-towo nie jest w klubie i wróciły do tańca. Podszedłem, zgarnąłem numer telefonu, po czym poszedłem jeszcze spróbowac coś dziś ugrac. Podwójny set. SHB i HB. Z SHB łapię EC, uśmiecha się. Chwilę obseruje jak tańczy, po czym podchodzę. I wtedy zonk – zlewka, nie wiem dlaczego.
Idę dalej. Tańczy ładna blondyneczka. Na luzie podchodzę, jednak ona odwraca się, odchodzi. Wchodzi jakiś gosc i juz wiadomo co jest grane. Pasuję. Na tamten moment w klubie pozostają już pustki. Jest 5 rano, postanawiam się zwijac. Żegnam się z Ania – całus w policzek, po czym z jej koleżankami. Widok ich min – bezcenny. Wróciłem do akademika w ekstatycznym stanie. Wczorajsza noc to był prawdziwy przełom. W końcu załapałem o co chodzi. Nie nastawiłem się na cel, a na zabawę procesem. I wyszło zajebiście. Totalnie wyluzowałem – chyba pierwszy raz w życiu. Nigdy wcześniej się tak nie czułem.
W kwestii Ani – ona już jest moja. Totalnie ją zdominowałem, wiła się w moich ramionach. W kwestii logistyki stałem kiepsko, ona trzymała się ciągle koleżanek, więc postanowiłem trochę zwolnic. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, jestem pewien że skończy się to łóżkowo. Już wczoraj ją bardzo rozkręciłem, daję sobie rękę uciąc, że w momencie kiedy odchodziłem, miała na dole wodospad Niagara.
Podsumowując – Wyszedłem na prostą.
Wrażenia Wojtka z Personal Coaching – 14 – 15 XI 2009 Wrocław