MYŚLAŁEM, ŻE MI POWÓDŹ ZROBI W ŁÓŻKU.
styczeń 27, 2020 o godzinie 2:00
Prawda jest taka, że nie żałuję ani złotówki i jak zarobię więcej kasy to mnie zobaczysz na jakimś Projekcie. Do Wrocławia jechałem nie dlatego że chcę w ogóle coś zacząć z kobietami - mam bogate kontakty, na pewno daleko mi do prawiczka. Ale w moim uwodzeniu nastąpiła stagnacja. Jechałem po inspiracje, dowiedzieć się co jest nie tak, bo poświęciłem sporo czasu na szukanie błędów i nic. Czułem się trochę jak w ciemnym pokoju szukając włącznika.
Pierwsza część szkolenia bardzo mnie zaskoczyła - nie było wykładów, nudnego gadania, mimo potwornego zmęczenia (nie spałem już ponad dobę) byłem jak gąbka. Przede wszystkim masz poziom empatii jakiego nie spotkałem u żadnego innego człowieka, autentycznie zazdroszczę i to był kluczowy czynnik - nigdy nie nauczyłem się tyle dochodząc do prawdy sam poprzez odpowiadanie na zwykłe pytania jakie zadawałeś. Kilkanaście razy szybciej niż z jakimkolwiek innym nauczycielem. Pomogłeś mi określić dokładnie blokady jakie mam przed kobietami. Pozytywnego przykładu na zachowanie mam na najbliższe dziesięć lat. Praktyka była najlepsza z możliwych, widać że zależy Ci na efekcie a nie na kasie za szkolenie. Podszedłem do kilkudziesięciu kobiet, z żadną nie wyszło tak jak chciałem, ale powtarzane błędy zapadły w pamięć i popełniam ich dużo dużo mniej, no i ciągły nieprzerwany coaching ze strony J i Twojej to nieoceniona sprawa, macie różniące się podejścia, uzupełniacie się. Teraz wymienię to co się zmieniło:
- przestałem traktować dziewczyny w myślach jak księżniczki, tylko jak zwykłych ludzi, przestałem sztucznie zniżać swój poziom jako wyraz chorych kompleksów, które tak naprawdę skutkują egoizmem. To są normalne dziewczyny i nie skupiam się na tym, zeby nie być odrzuconym tylko na ich realnych potrzebach, także tych, które są nieświadome.
- zrozumiałem, także dzięki Twojej koleżance, że jestem atrakcyjnym facetem. Nauczyłem się czytać dużo więcej sygnałów jakie wysyłają kobiety, teraz wiem, że w klubie zwracam uwagę tak bardzo, że naprawdę nie potrzebuję żadnych wyrazów zainteresowania. Z moim głosem i wyglądem grzechem jest nie dawać tego czego potrzebują. Czuję się jakbym dostał za darmo porsche i trzymał je w garażu zamknięte jak jakaś pizda. Do wczoraj.
- bardzo Cię obserwowałem w trakcie szkolenia i znacznie mniej koncentruję się na sobie a na innych ludziach w ogóle - zrozumienie ich potrzeb, intencji i uczuć oraz ich przyczyn jest kluczowym elementem nie tylko uwodzenia ale w ogóle interakcji z ludźmi. Niby proste, ale nikt tego nie robi.
- chodzę wyprostowany, zacząłem intensywnie pływać, żeby wyprostować zgarbione przez 20 lat plecy.
- wiedząc co przeszedłem na szkoleniu potrafię iść do klubu wtedy, kiedy wszyscy padają po prostu na pysk. Mam jasno określony cel i przestałem stać w połowie drogi, tylko idę do przodu. Pracuję naprawdę dużo, ale nic nie zrobi się samo. A jak nic mi się nie chce to wyobrażam sobie Ciebie jak stoisz obok i mówisz "a może Ty jesteś gejem, co?" i od razu przechodzi wyuczona pizdowatość.
- przestałem się poddawać, każda moja kolejna interakcja z dziewczyną trwa dłużej. Zauważyłem, że niektóre po prostu potrzebują czasu, bo podnieca je wytrwałość faceta. A czas może grać na moją korzyść, bo zanim ona poczuje, że podobam jej się to już mam dostęp do jej seksualnych emocji. Wcześniej tego w ogóle nie ogarniałem. Nie potrafiłem czytać z ich zachowań i słów.
Tych rzeczy jest dużo dużo więcej, ale nie mam teraz przy sobie dziennika w którym je zapisałem, a nie wszystko ot tak sobie przypomnę.
Bardzo dziękuję za materiały, w każdej chwili zajmuję się wdrażaniem tego, czego mnie nauczyłeś, a jak się gubię to wystarczy że przeczytam trochę i już wracam na drogę. Nie wiem kiedy osiągnę to co chcę, ale mam to w dupie, po prostu cisnę i na tym się koncentruje.
Teraz o tym co się ostatnio wydarzyło: kilka razy w tygodniu jestem w klubie, dalej nie wchodzi tak jak chcę, ale jest odrobinę do przodu, w każdym razie dużo lepiej niż przed szkoleniem i poprawiam to, może uczę się wolno w tej materii ale srać na to, w końcu będzie dobrze. Rozmawiam z kilkoma kobietami dziennie, jest mniej sytuacji kiedy nie wiem o co może chodzić. Seks z moimi ff się zmienił na dużo dużo lepsze. Wyczuwam moment kiedy ona podświadomie czeka na moją eksalację. I robię to zdecydowanie i pewny siebie, bez żadnego gejowskiego smyranka.
Ostatnio byłem u koleżanki, która się wprowadziła niedaleko mnie. Nie widzieliśmy się pół roku, poznałem ją na wyjeździe. Sam do niej napisałem, bo wcześniej informowała mnie że będzie blisko mnie. Zaprosiła mnie na piwo, nie przespała się ze mną od razu, zrobiła to dopiero na drugim spotkaniu. Siedzieliśmy i swobodnie gadaliśmy, od momentu kiedy wyciągnęła stopy na sofie nie odpuszczałem niczego aby sprawić jej przyjemność i zbudować napięcie. Rozmawialiśmy naprawdę normalnie ale napięcie było takie, że sam się gotowałem. Wstałem i ją podciągnąłem do siebie, całowaliśmy się, pociągnąłem ją za włosy trzymając wcześniej rękę na karku. Powiedziała "chyba musisz już iść", oczywiście nie o to jej chodziło, ale ja powiedziałem "dobra", szczerze mówiąc wiedziałem, że to się stanie, ale wydaje mi się że ona sama by się lepiej czuła, gdyby to nie tak od razu. Może błąd, następnym razem zrobię inaczej. Jeszcze jak wychodziłem to mnie całowała i świeciły jej się gały. Tydzień później piłem z kumplem u mnie i byłem z nią wstępnie umówiony, zabrałem kumpla, bo też chciałem z nim spędzić więcej czasu. Siedzieliśmy we 3 i piliśmy drinki gadając o książkach, związkach i życiu. Kumpel się zmył, a ja zwyczajnie do niej podszedłem, całowałem ją, ściskałem jej uda, potem położyłem rękę na cipce na spodniach i tak chwilę gadaliśmy. Całowałem ją po brzuchu i nakręcałem aż sama zacznie mnie rozbierać, jak zdjęła mi koszulkę to zwyczajnie wstałem, rozebrałem ją, ona zgasiła światło i poszlimy do łóżka. Niby tydzień, ja uważam, że dobry krok, nie chcę na tym poprzestawać. Ale bez tego, czego się nauczyłem, to bym nawet nie pomyślał, że to zmierza w tym kierunku. Jej sygnały były tak cholernie subtelne, przynajmniej dla mnie na tym etapie. Wcześniej zajęłoby mi to miesiąc.
Wytnij sobie z tego to co chcesz, albo umieść całe. Jak potrzebujesz jeszcze info jakichś to pisz. Ja wracam do pracy, bo mam dzisiaj zapierdol.
Sorry, że tyle to trwało, dzięki na maksa za naukę, będę pisał.
pozdro,
Twizzer
Edit:
Nie wiem gdzie do końca to wstawić, w każdym razie część tego postu to jest FR, po krótkim wstępie. Cała akcja miała miejsce 22 stycznia w chyba największym luksusowym klubie w Warszawie.
Od kiedy zrobiłem ONM około 20 listopada 2010 zapierdalam jak wariat. Pracuję i studiuję, nie opierdalam się w żadnej sferze życia, nawet gazet nie czytam, bo to strata czasu. Na poważnie skupiłem się na pieniądzach, pracy, studiach. Nawet zrobiłem gigantyczne urodziny w klubie (i jak się okazało to była bardzo dobra inwestycja, nie tylko jeśli chodzi o kobiety). Nawet gówno mnie obchodzi czy ktoś to przeczyta, po prostu uważam, że dobrze, jeśli ktoś podzieli się pozytywnym efektem po szkoleniu.
Generalnie przez jakiś czas po ONM odpuściłem sobie kluby i postanowiłem zrozumieć, co mi tak głęboko siedzi w dyni, że nie wchodzi mi wyrywanie kobiet. Skupiłem się na kontakcie z koleżankami, uwodzeniu znajomych, nawet koleżanek z pracy. Dużo więcej zacząłem rozmawiać z przyjaciółkami i w ogóle więcej rozmawiałem z kobietami, nawet przez cholerne komunikatory w pracy. Wszędzie szukałem wzorców uwodzicieli, i patrzyłem co ich tak bardzo ode mnie odróżnia. Nawet gra w pokera kojarzyła mi się z kobietami i z uwodzeniem (btw. jak komuś brakuje cierpliwości i wytrwałości, tak jak w moim przypadku, to polecam poker na kasę w necie).
Na całość zebrało się kilka "puzzli" ale mam już ich większość, szukam reszty chociaż jest o niebo lepiej. Miałem braki w:
-autentyczności: ostatnio jestem po prostu sobą, naturalnym idealistą, trochę niepoprawnym, ale zrezygnowałem z jakiejkolwiek "agresji" w uwodzeniu, czy sztucznie pompowanej eskalacji. Oczywiście przyczyną był strach. Teraz się nie boję być takim jakim jestem.
-wytrwałości: zacząłem uwodzić znacznie lepsze dziewczyny, dlatego mam więcej siły, żeby długo je uwodzić. Nawet nie spodziewam się, że bardzo ładna dziewczyna pójdzie ze mną do kibla po 5 minutach, może to się zdarzy, ale teraz zamiast zakładać cele patrzę co mam i robię to co najlepsze zrobić mogę. Jeszcze wiele mi brakuje, ale teraz 15 minut rozmowy nie stanowi dla mnie problemu, a kiedyś tak było. Teraz to po prostu lubię, lubię ją nakręcać:)I tu przechodzimy do następnego.
-kalibracji. To było największe gówno. Nie wiem czemu, chyba z własnej ignorancji podchodziłem do każdej dziewczyny tak samo. Zwyczajna droga do osławionego "spłonięcia w atmosferze". Jak widzę, że laska się na mnie patrzyła i nie mam wyrazów zainteresowania to przestałem podbiegać i ją macać jak kiedyś. Wyrywanie jej brzydszej koleżanki na początku zwiększa moje szanse o 1000%.
Takie kluczowe punkty, mógłbym tak pierdolić bez końca. Może komuś to pomoże, może nie. Ale mi pomogło bardzo i jest wynikiem ciężkiej pracy, i to się nie zdarzyło w tydzień ani miesiąc tylko cały czas trwa, ten proces to pewnie kilka lat, więc niech się nikt nie spodziewa, że po jednym dniu zostanie mistrzem.
A teraz do rzeczy.
22 stycznia, Space. Zaprosił mnie dobry kolega, z którym umawiałem się na wspólne klubowanie w celu uwodzenia. Siedzimy gadamy, blabla, poznaliśmy się ekipą, obejrzałem sobie imprezę z balkonu i zeszliśmy na dół. Miałem im pokazać jak otwieram dziewczyny na parkiecie.
W takim klubie nie da się grać na "gbura", jeśli mam być atrakcyjny dla kobiet, to muszą widzieć jak świetnie się bawię z innymi kobietami, a że miałem dwóch kumpli to już z górki, w każdym razie nie będę stał sam i nikt tego nie zobaczy. Jak już wszedłem na parkiet to przestałem myśleć.
Otworzyłem dwie ładne dziewczyny, ale nie za ładne żeby dostać flake'a bez sensu, stały pod parkietem, nawet nie zauważyłem że miały w ręku tace (myślałem że to torebki), no kelnerki jest trudno wyciągnąć na parkiet. Ale postałem, rozśmieszyłem je, że te tace to są do walenia facetów po głowach, i że do nich podszedłem bo z otaczających je ludzi jedyne się dobrze bawiły. Poszeptałem na ucho, że chętnie bym z nimi potańczył, czy nie może tacy zostawić koleżance, delikatna eskalacja. Wszystko robiłem wiedząc, że nie będzie negatywnej reakcji, atmosfera żartu i jaj. I część parkietu napewno to widziała.
Moi kumple stali i patrzyli..
Odwróciłem się i zobaczyłem dwie dziewczyny, szatynkę mojego wzrostu, śliczna, bardzo mi się podobała i stojącą tyłem do mnie blondynkę, niższą, długie włosy i w ciasnych ciuchach. Po ubiorze wiedziałem, po co przyszły, tańczyły same i aż się prosiły. Trochę zbyt agresywnie między nie wlazłem i chwyciłem szatynkę za rękę, na wpół pozytywna reakcja, ale się wystraszyła, nie chciałem spalić więc odwróciłem się do jej koleżanki, wtedy zobaczyłem jej twarz, też śliczna. A reakcja o niebo lepsza.
I teraz był moment myślenia: "przestań zachowywać się jak jaskiniowiec tylko dlatego że się boisz, spokój i dominacja bez wariackich zagrywek"
No i tylko delikatnie dotykając jej rąk zacząłem rozmawiać z nią, najpierw głośniej i dalej, a potem z głębszym tonem i na ucho. Strzał w dziesiątkę!
Temat rozmowy to żarty/cold reading: generalnie zacząłem od tego, że jej koleżanka się boi, a przecież ja jestem taki delikatny i wrażliwy, i że szatynka chyba ma zły dzień czy coś. Było trochę srania w stylu, że są tu z kolegą, ale nie wiadomo gdzie jest (sygnał dla mnie). Zwróciłem uwagę na to, że mimo nieśmiałości jest odważna i to duży plus. Dobry kontrast tworzy żart + użytek z mojego głosu. Wszystkie seksualne sygnały przekazywałem na poziomie języka ciała i głosem. Trwało to z 7 minut, może więcej, ale wystarczająco długo, żeby jej koleżanka po prostu się znudziła i poszła. Nawet nie musiałem jej specjalnie izolować. To też był dla mnie sygnał, aż mnie zdziwiło.
Zabrałem ją do baru, kupiłem nam colę, chwila gadki, powiedziała, że tu nigdy nie była to zabrałem ją do sali gdzie stały puste kanapy. Tam już spokojnie mogłem sobie eskalować, chociaż się trochę zdenerwowałem i pojawiła się pokusa ewakuacji. Na pewno wyczuła cień wątpliwości, szybko skupiłem się po prostu na tym, żeby więcej jej mówić do ucha, i całować jej szyję. Potem pocałunek, tak ze trzy razy. W połowie tego cyrku dowiedziałem się, że jest młodsza niż myślałem (zakładałem 22, a się okazało że 17) i że jest spod Warszawy (no to ja kiedy mnie zaprosi do siebie, haha, hihi), wziąłem jej numer i umówiłem się na następny dzień w knajpie. Trochę interpretowałem jej mimikę twarzy, w momencie kiedy się okazało że jest młodsza już miałem pełną dominację i interakcję w garści. No i zaczęło się robić nudno:/ I tak nie miałbym jak jej zabrać do domu, na taksę nie chciałem kasować (oszczędzam na większy biznes) a nocny autobus to killer dla seksu. Zresztą była samochodem i wracała z koleżanką.
No to zabrałem ją do kumpli, pokazałem viproom, do którego mnie zaprosili znajomi, tam ją trochę macałem na barierce loży i zeszliśmy na dół. Zacząłem więcej gadać ze znajomymi, przyszła jej kumpela, wszyscy się poznali, moi znajomi trochę wyrywali tą szatynkę i się dziewczyny zmyły.
Byłem z nią umówiony na 17 następnego dnia. I to totalnie zjebałem, nawet się średnio chciała całować. Byłem niespójny, beznadziejny lokal, zero możliwości eskalacji i rozmowa o niczym. Po prostu chujowy dzień, zwyczajnie mi się nie chciało, za co potem plułem sobie w brodę. Potem trochę smsowaliśmy, ale w odpowiednim momencie zauważyłem, że tylko ładuje się na minę. I tak mam tydzień w plecy jeśli nie dłużej, jeśli w ogóle się odezwie. Ale bycie needy w sytuacji, gdy straciłem attract to jakiś żart. No i zapomniałem o niej, bo mam dużo zajęć.
13 lutego sms: ";*". Myślę, opłacało się czekać. Odpisuje od niechcenia ";*". A ona czy mam czas w tygodniu. Ja że mam w środę i czwartek. Ostatecznie ustawiliśmy się na środę, umówiłem ją niedaleko siebie bo mi się jeździć nie chciało, miałem zamiar ją zabrać do osiedlowej klimatycznej miejscówki.
I jak tam szedłem na spotkanie to mnie tknęło. Po chuj ja mam ją targać i wydawać pieniądze na drogie piwo, jak mogę zabrać do domu. Przecież moja dominacja zazwyczaj jest przytłaczająca. No i tym razem nie dałem już dupy. Od razu pocałunek jak trzeba, bez pierdolenia, nawet nie gadaliśmy za dużo, trochę narzekała że długo idziemy. Nie powiedziałem, że do mnie, ale domyśliła się po tym jak pytałem ją w sklepie po drodze jakie chce piwo. W sumie to nawet się nie zdziwiła, i to pokazuje jak błędne myślenie miałem kiedy się z nią umawiałem. W domu wypiliśmy po pół piwa. Wstałem z krzesła, podszedłem do niej, kazałem wstać i kolejny raz nie dałem dupy: robiłem tak, żeby było zajebiście, miałem ogromną satysfakcje z tego, że ją nakręcam coraz bardziej i że nigdzie mi się nie spieszy. Tu ugryzłem, tam ścisnąłem. Uwielbiam np. składać pocałunek na kark jak jest tyłem do mnie wysuwać z między warg język delikatnie, a z czasem mocniej przesuwając go po szyi. Myślałem, że mi powódź zrobi w łóżku. Wstydziła się zdjąć bluzkę, bo ma blizny po szyciu na plecach. Muszę wykminić jak to wykorzystać, żeby polepszyć ten kontakt. Wtedy zorientowałem się, że zrobiłem na niej ogromne wrażenie, skoro poszła ze mną do łóżka jednocześnie tak bardzo wstydząc się i stresując swoimi plecami. Powiedziała, że zrobiła coś takiego pierwszy raz w życiu (ale co to ma za znaczenie). Było genialnie.
koniec FR. Nie jest to może bardzo edukacyjna akcja, miałem wewnętrzną potrzebę po prostu żeby się tym podzielić, żebyś wiedział Feniks, że nie obsrałem nauki i cisnę, że to nie było na marne. Powoli, powoli i będzie bardzo zajebiście. Dziękuję.
Wrażenia Twizzera ze szkolenia One Night Makeover - 20 XI 2010 Wrocław